W czerwcu 1950 roku świat motoryzacji był świadkiem wyjątkowego wydarzenia – czeska Škoda stanęła na starcie legendarnego 24-godzinnego wyścigu Le Mans. Za kierownicą ręcznie zbudowanego modelu Škoda Sport zasiadł Václav Bobek, który wraz z mechanikiem Jaroslavem Netušilem reprezentował nie tylko markę, ale i cały blok wschodni – w czasach, gdy Żelazna Kurtyna dzieliła Europę.
Mimo że był to jedyny historyczny start Škody w Le Mans, zapisał się na kartach wyścigów jako symbol odwagi i inżynieryjnego kunsztu. Auto, bazujące na seryjnym modelu Škoda 1101 „Tudor”, zostało gruntownie zmodyfikowane: aluminiowe nadwozie, wydłużony rozstaw osi, poprawiona aerodynamika oraz układ chłodzenia. Napędzał je czterocylindrowy silnik o pojemności 1089 cm³ i mocy 50 KM, co pozwalało osiągać prędkość do 140 km/h. Ważący 700 kg pojazd był ekonomiczny – zużywał jedynie 12 litrów paliwa na 100 km, co znacznie ograniczało liczbę pit-stopów.
W 1950 roku Škoda Sport prowadziła w swojej klasie i zajmowała wysoką lokatę w klasyfikacji ogólnej, aż do momentu awarii – problem techniczny (zatrzask sworznia tłoka) zakończył jej udział po 13 godzinach jazdy.
Dziś, po 75 latach od tego historycznego debiutu, Škoda Sport powraca na tor w Le Mans Classic – prestiżowej imprezie dla klasyków wyścigowych. Auto, które przez dekady uznawano za zaginione, zostało odnalezione i pieczołowicie odrestaurowane z zachowaniem maksymalnej liczby oryginalnych części. Blachy z widocznymi śladami dawnej walki na torze przypominają o jego prawdziwym wyścigowym dziedzictwie.
W tegorocznej edycji (3-6 lipca 2025), samochód z numerem 44 ponownie stanął na starcie – tym razem z okazji 130-lecia marki Škoda. Mimo upływu lat, duch rywalizacji pozostał żywy – historyczny model uplasował się na 36. miejscu w klasyfikacji indeksu wydajności.
To nie tylko powrót na tor, to powrót do korzeni, który pokazuje, że prawdziwa pasja do motoryzacji i inżynieryjnej precyzji nigdy się nie starzeje.
Źródło, Zdjęcia: Škoda